Siedzę w
katowickim Spodku. Zostałam przegłosowana przez Kosę, Winiara i wszystkich
innych. Kurek powiedział, że musi mi coś powiedzieć. No nie. Ja oszaleję. Czy
on nie rozumie słów: nie chcę cię znać?
No, ale może jeśli dam mu powiedzieć co ma powiedzieć, to się w końcu
odpieprzy ode mnie. Tak, to jest dobry plan.
Po meczu
podchodzę do Grześka i go przytulam. Za tą wygraną z Brazylią. I za wszystko. Uśmiecha
się lekko.
- I jak, opłaciło się
przyjeżdżać?
- Żartujesz? Dla was
zawsze się opłaca – patrzę w jego ciemne oczy i się w nich zapadam. Mogłabym
tak patrzeć cały czas. Ej, co mi jest? Do tej pory nie miałam żadnych takich
przypadłości…
- Cieszę się, że ci
się podobało – uśmiecham się na dźwięk tych słów.
Odchodzę na
chwilę, próbując znaleźć Kurka. Ostatecznie mogę poświęcić mu pięć minut. Teraz
chłopaki i tak idą się przebrać. Nie muszę długo szukać, znajduję go pod
bandami reklamowymi. Chcę mieć to za sobą i spokój do końca życia.
- Dobra, mów. Nie mam
czasu – mówię, zamiast jakiegoś ‘gratuluję’. Nie, nie będę dla niego miła. To,
że chcę go wysłuchać to sprawa wyłącznie chęci, żeby się odczepił. Patrzy na
mnie przez chwilę tak, jakby myślał, co w ogóle ma mi powiedzieć.
Nie ułatwiam mu
zadania, spoglądając niecierpliwie na zegarek. Przy okazji rozglądam się też po
pustoszejącej już hali.
- Masz do mnie żal o
to, że wyjechałem bez słowa… Chciałem ci powiedzieć, ale nie umiałem. I tak wtedy
był to ostatni termin. Miałem jechać miesiąc wcześniej. Ale wyprosiłem
przedłużenie. Nie chciałem cię martwić.
- Martwić? Przecież
wiele razy ci mówiłam, że to jest szansa i żebyś jechał – prycham zirytowana.
- I jeszcze to, że
nie dzwoniłem… Ja… - w tym momencie dwie rzeczy dzieją się na raz. Jakaś fanka
podbiega do Kurka po autograf, a mnie woła Grzesiek. Rzucam krótkie kiedy indziej i idę w stronę Kosoka,
któremu uśmiech nie schodzi z twarzy.
- Z czego się tak
cieszysz? – pytam, kierując się w stronę wyjścia z hali.
- A, tak bez okazji –
podąża za mną.
Wychodząc,
zauważam że zaczyna padać. Oczywiście, zawsze, kiedy nie mam parasola przy
sobie musi zacząć padać. Nie wzięłam też żadnej ciepłej bluzy, czy czegoś w tym
stylu z tego prostego powodu, że jak wychodziłam z hotelu, to świeciło słońce a
niebo było prawie bezchmurne.
Grzesiek zakłada
mi na ramiona swoją bluzę. Odwracam się gwałtownie.
- Kosa, nie. Zabierz
to.
- Przemoczy cię…
Inga, proszę.
- Grzesiek, mamy
czerwiec. Myślę, że nic mi nie będzie.
Daje za wygraną.
Już się nie kłóci. Ale też nie zabiera bluzy. Ściągam ją i niosę w rękach.
Dobrze się czuję przy Grześku. Bezpiecznie i tak, jakbym była doceniana.
Nie spostrzegam
się, a już stoimy w windzie czekając, aż zawiezie nas na odpowiednie piętro.
Kilka chwil później idziemy korytarzem, a ja szukam w kieszeni kluczy. Gdy je
znajduję, okazuje się, że jestem pod swoim pokojem. Odwracam się do Kosy, który
ogląda jeden z obrazów namalowanych na ścianie.
- Dziękuję – mówię z
uśmiechem.
- Nie ma za co.
Pochyla się, więc
chcę go pocałować w policzek. Ale jego plan widać jest inny. Muska nieśmiało
moje usta swoimi tak, jakby bał się, że to przerwę. Ale ja nie chcę przerywać.
Zaplatam ręce na jego karku i oddaję się zupełnie przyjemności. Jego język
drażni moje podniebienie i po chwili splata się z moim w dzikim tańcu.
Dopiero głośny
trzask sąsiednich drzwi sprowadza nas z powrotem na ziemię. Odrywamy się od
siebie nieco speszeni. Wiem, że to Kurek. I wiem, że to widział. Cóż… Jego
problem. Mówię Grześkowi dobranoc, po czym wchodzę do pokoju. Niestety, koniec
dobrego. Ja wracam do Rzeszowa, a oni lecą do Brazylii.
No, znów wybywam. Tydzień lub dwa, nie wiem... Muszę ogarnąć internat plus mamy uroczystości w weekend, także mnie nie będzie. Niemniej postaram się w sobotę zabrać na wyżej rzeczone uroczystości kompa i już go mieć przez w internacie. Co z tego wyjdzie, nie wiem.
PS: to opo już jest skończone! :D Jeszcze jeden odcinek + epilog, wiecie? :) Pozdrawiam wakacyjnie.
PS: to opo już jest skończone! :D Jeszcze jeden odcinek + epilog, wiecie? :) Pozdrawiam wakacyjnie.
Jestem ciekawa co chciał jeszcze powiedzieć jej Kurek?? Może kiedyś uda im się dokończyć przerwana rozmowę.
OdpowiedzUsuńBartka chyba nie zachwycił widok całującej się Ingi z Grześkiem. Może on jest zazdrosny?
co?! jak to opko jest skończone?! jeszcze tylko jeden rozdział i epilog?! szkoda :( ale cóż, Bartuś jest zazdrosny, ale Inga woli Grzesia, oo! fajnie :) podoba mi się to ;D
OdpowiedzUsuńAle że co proszę? Jeszcze jeden odcinek i epilog? Dobrze sie czujesz? Dopiero co zaczęłaś a już chcesz kończyć niedobra Ty;p Cieszę się, że Inga woli Grzesia bo ja też go wolę;p
OdpowiedzUsuńCzy ta rozmowa z Kurkiem kiedyś dojdzie do skutku?
OdpowiedzUsuńI w końcu ten pocałunek, szczerze to na niego ostatnio czekałam :P
Przepraszam jaki koniec? To się chyba dopiero rozkręca? Prawda?
Jeaaaa, pocałowali się! A może tak Grześ zaproponuje Indze wyjazd do Brazylii? A Kurek niech się odwali, bo wiadomo kogo Inga woli :)
OdpowiedzUsuńTa przypadłość, to nieuleczalna choroba o nazwie MIŁOŚĆ... Nareszcie się pocałowali :D Ludzie, ile można czekać na taki gest z ich strony... ;p Kurek miał swój czas i go nie wykorzystał więc teraz niech cierpi i przygląda się szczęściu Kosy i Ingi z boku. Zastanawiam się tylko, co Bartek ma jej do powiedzenia, jakiej wymówki użyje i jak Inga na to zareaguje... Mam nadzieję, że nie odbije się to na niej i Grześku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, nulka :*
Aj aj aj :D jakże gorąco się tu robi :D Kosok jaki odważny ^^ mi się tam wszystko podoba :) A Kuraś ma za swoje, trzeba było myśleć wcześniej...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Jak się układa to oni znów się gdzieś wybierają... Och ta reprezentacja - życie na walizkach ;)
OdpowiedzUsuń