Ostatnią noc w
hotelu mam zamiar przespać. Chociaż oczywiście mi to nie wyjdzie. Bo Winiar
stwierdził, że musi się na mnie zemścić za rozmowę przez telefon. Około
czwartej nad ranem budzi mnie trzaśnięcie drzwi. Otwieram jedno oko i widzę
Michała stojącego nade mną z tubką pasty do zębów. Tknięta przeczuciem, że za
dobrze to nie wygląda, podnoszę się natychmiast. Winiarski odskakuje jak
oparzony.
- Zielona noc? –
pytam z przekąsem. – Jest nad ranem. Spóźniłeś się.
- Kurde, chyba
wychodzę z wprawy…
- Nie, po prostu się
starzejesz – śmieję mu się w twarz. – A teraz proszę, wyjdź.
O dziwo, robi to.
Lekko zdezorientowana kładę się z powrotem. Nie mogę jednak zasnąć. W mojej
głowie odtwarza się powtórka z wczorajszego wieczora. Pocałunek z Grześkiem,
wkurzony Kurek. I pojawia się jedno pytanie: co chciał powiedzieć, zanim mu
przerwała ta dziewczyna? Nie, nie powinno mnie to obchodzić.
O godzinie ósmej
schodzę na śniadanie. Na stołówce jest też Bartek. Siadam przy stoliku i
grzebię w misce z płatkami. Dosiada się do mnie.
- Wiem, wiem mam się
wynosić – mówi, zanim zdążę wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk. – Ale miałem
ci odpowiedzieć. Zrobię to i już mnie nie ma.
- Mów – odsuwam miskę
z jedzeniem. Jakoś mi się odechciało.
- Chciałem zapomnieć.
Jakoś się odciąć od tego. Wszystko i ciebie przypominało. Miałem takie momenty,
że chciałem zadzwonić, nawet wybierałem twój numer. Ale brakowało odwagi
nacisnąć zieloną słuchawkę. Wiem, zawaliłem na całej linii. Wiem, nienawidzisz
mnie. Ale ja cię, kurwa, kocham – odwraca wzrok. A ja z niedowierzaniem na
niego patrzę. Nie jestem w stanie nic powiedzieć. – Przepraszam.
Odchodzi.
Dotrzymuje obietnicy i znika z mojego życia. Tylko dlaczego ja teraz nie czuję
się lepiej? Patrzę w ślad za nim. I nie mogę w to uwierzyć. Wstaję od stolika i
zauważam pierścionek, który mu kiedyś dałam. Zgubił… Podnoszę go, ściągam
łańcuszek i nawlekam. Po czym próbuję go znaleźć. Po drodze wpadam na Grześka.
- Gdzie tak pędzisz?
– pyta, uśmiechając się.
- Muszę znaleźć
Kurka…
- A… spoko.
Oddalam się. Taka
już jestem, że jeśli czuję iż muszę coś zrobić to robię to jak najszybciej się
da. Zauważam go przy drzwiach do jego pokoju
- Bartek – mówię.
Dziwię się, że nie po nazwisku. Ot, po prostu mi się wyrwało.
Odwraca się.
Nie mogę nic powiedzieć, po prostu oddaję mu wisiorek. Bierze go, nie patrząc
mi w oczy. A ja w końcu mówię. Jednak nie jest to do końca to, co chciałam
powiedzieć.
- Bartek…
Przepraszam. Za długo byłam wredna.
- Nie wiem, czy nie
jest za późno na przemyślenia – mówi, po czym zatrzaskuje mi drzwi przed nosem.
Dziwnie się
czuję. No, dobra. Nie chciałam go znać. Nie chcę dalej. Ale niestety poczucie
winy jest. Sama nie wiem... Może jednak mu wybaczyłam? Tylko sama o tym nie
wiem?
Chora Tyśś oddaje przedostatni
Niech ta dziewczyna się ogarnie bo to już serio jest wkurzające... Akcja z Kosą ok, ale mimo wszystko Kurka zna dłużej więc... :D
OdpowiedzUsuń