wtorek, 11 września 2012

9. Nie wiem, czy nie jest za późno.



     Ostatnią noc w hotelu mam zamiar przespać. Chociaż oczywiście mi to nie wyjdzie. Bo Winiar stwierdził, że musi się na mnie zemścić za rozmowę przez telefon. Około czwartej nad ranem budzi mnie trzaśnięcie drzwi. Otwieram jedno oko i widzę Michała stojącego nade mną z tubką pasty do zębów. Tknięta przeczuciem, że za dobrze to nie wygląda, podnoszę się natychmiast. Winiarski odskakuje jak oparzony.
 - Zielona noc? – pytam z przekąsem. – Jest nad ranem. Spóźniłeś się.
 - Kurde, chyba wychodzę z wprawy…
 - Nie, po prostu się starzejesz – śmieję mu się w twarz. – A teraz proszę, wyjdź.

   O dziwo, robi to. Lekko zdezorientowana kładę się z powrotem. Nie mogę jednak zasnąć. W mojej głowie odtwarza się powtórka z wczorajszego wieczora. Pocałunek z Grześkiem, wkurzony Kurek. I pojawia się jedno pytanie: co chciał powiedzieć, zanim mu przerwała ta dziewczyna? Nie, nie powinno mnie to obchodzić.

    O godzinie ósmej schodzę na śniadanie. Na stołówce jest też Bartek. Siadam przy stoliku i grzebię w misce z płatkami. Dosiada się do mnie.
 - Wiem, wiem mam się wynosić – mówi, zanim zdążę wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk. – Ale miałem ci odpowiedzieć. Zrobię to i już mnie nie ma.
 - Mów – odsuwam miskę z jedzeniem. Jakoś mi się odechciało.
 - Chciałem zapomnieć. Jakoś się odciąć od tego. Wszystko i ciebie przypominało. Miałem takie momenty, że chciałem zadzwonić, nawet wybierałem twój numer. Ale brakowało odwagi nacisnąć zieloną słuchawkę. Wiem, zawaliłem na całej linii. Wiem, nienawidzisz mnie. Ale ja cię, kurwa, kocham – odwraca wzrok. A ja z niedowierzaniem na niego patrzę. Nie jestem w stanie nic powiedzieć. – Przepraszam.

    Odchodzi. Dotrzymuje obietnicy i znika z mojego życia. Tylko dlaczego ja teraz nie czuję się lepiej? Patrzę w ślad za nim. I nie mogę w to uwierzyć. Wstaję od stolika i zauważam pierścionek, który mu kiedyś dałam. Zgubił… Podnoszę go, ściągam łańcuszek i nawlekam. Po czym próbuję go znaleźć. Po drodze wpadam na Grześka.
 - Gdzie tak pędzisz? – pyta, uśmiechając się.
 - Muszę znaleźć Kurka…
 - A… spoko.

    Oddalam się. Taka już jestem, że jeśli czuję iż muszę coś zrobić to robię to jak najszybciej się da. Zauważam go przy drzwiach do jego pokoju
 - Bartek – mówię. Dziwię się, że nie po nazwisku. Ot, po prostu mi się wyrwało.

        Odwraca się. Nie mogę nic powiedzieć, po prostu oddaję mu wisiorek. Bierze go, nie patrząc mi w oczy. A ja w końcu mówię. Jednak nie jest to do końca to, co chciałam powiedzieć.
 - Bartek… Przepraszam. Za długo byłam wredna.
 - Nie wiem, czy nie jest za późno na przemyślenia – mówi, po czym zatrzaskuje mi drzwi przed nosem.

     Dziwnie się czuję. No, dobra. Nie chciałam go znać. Nie chcę dalej. Ale niestety poczucie winy jest. Sama nie wiem... Może jednak mu wybaczyłam? Tylko sama o tym nie wiem?

Chora Tyśś oddaje przedostatni
   
     

1 komentarz:

  1. Niech ta dziewczyna się ogarnie bo to już serio jest wkurzające... Akcja z Kosą ok, ale mimo wszystko Kurka zna dłużej więc... :D

    OdpowiedzUsuń