Siedzę na schodach. Nie mam siły. Ręce mi opadają. Ile raz już mu mówiłam? A on co? Dalej się zjawia. Tak jak na przykład teraz. Od zawsze był uparty, ale nie sądziłam, że aż tak.
- Inga, proszę cię - patrzy na mnie żałośnie tymi niebieskimi oczami.
- Kurek, ale powiedz mi, o czym ty chcesz w ogóle gadać, co?
- O tym... Chciałem cię przeprosić za to, że się tak długo nie odzywałem.
- Wiesz, może jeszcze dwa lata, czy rok temu bym się z tego cieszyła. Ale teraz już nie. Olałeś mnie, nie odpisywałeś. Mogłeś chociaż jednego esa napisać, wiesz? Naprawdę tak trudno było wystukać te parę liter na telefonie i wcisnąć ok? A może sądziłeś, że nowe miasto to i nowe życie?
- Inga, to nie tak - siada obok mnie.
- A jak? Wyjechałeś bez słowa! Bez jednego słowa! Ja ci o Rzeszowie powiedziałam!
Mam dość. Pamiętam to bardzo dobrze.
Był ciepły, letni wieczór. Ulice Nysy były pełne ludzi. Każdy chciał się jeszcze nacieszyć jednym z niewielu słonecznych dni. Na boisku szkolnym grupa dzieci grała w koszykówkę.
- Inga, podaj! Michu, nie kiwaj go!
Okrzyki podobne do tych rozlegały się dość często.
Ja.Wesoła szatynka z czerwonymi pasemkami we włosach i pięcioma kolczykami w uchu. Lubiłam słuchać muzyki. I on. Wysoki jak na swój wiek.
Przyjaźniliśmy się od kilku lat. Wielu twierdziło, że jesteśmy parą, ale temu zaprzeczaliśmy. Przyjaźni nie było w stanie zniszczyć nic. Ale czy na pewno?
Na szyi nosiłam pierścionek na nitce. Ściągnęłam go i patrząc w przestrzeń, zatrzymałam się obok furtki swojego domu. Było to zachowanie dziwne, gdyż zawsze szłam z nim jeszcze dalej
- Co się stało? - spytał zdziwiony.
- Nic - mruknęłam cicho.
- Przecież widzę.
- Wyjeżdżam! Pojutrze już mnie tutaj nie będzie!
- Jak to?
- Tak to. Babcia proponowała, żebym z nią mieszkała.
- A musisz?
- Muszę? Nie. Ja chcę stąd się wyrwać
- A gdzie jedziesz?
- Do Rzeszowa...
Podeszłam do niego i zawiesiłam na szyi chłopaka wisiorek. Zaskoczony przyjął podarunek.
- Pamiętaj o mnie - szepnęła, czując napływające łzy do oczu.
- Zawsze - powiedział cicho.
A co było potem? Następnego dnia poszłam do niego, ostatni raz. Dom zamknięty. Od sąsiadów dowiedziałam się, że wyjechał z samego rana. I wtedy spróbowałam do niego napisać.
- Inga... Przepraszam. Ja... chciałem napisać, ale...
- Ale co? Zapomniałeś? Zgubiłeś telefon? Ukradli ci?
- Nie...
- To co? Może ci się zepsuł? - ironizuję.
- Nie...
Sięga za koszulkę i zdejmuje wisiorek. Skądś to znam. Tylko skąd...? O, jasna cholera. Nie zdjął tego.
- Pamiętasz? - pyta, podając mi pierścionek.
- A jeśli, to co? To już jest twoje - wzruszam ramionami, oddając mu ozdobę.
- Ale...
- Nie - znów wraca moja pewność siebie. - Po prostu daj mi spokój, co? Nie obchodzi mnie, dlaczego nie odpisałeś. I wiesz, może lepiej stąd idź, bo się jeszcze fanki zlecą.
Po raz kolejny uciekam. Nie, ja odchodzę. Ostatni raz. Mam nadzieję, że się ode mnie odczepi. Za późno trochę zrozumiał niektóre fakty. Wybieram numer Grześka, który odbiera po trzecim sygnale.
- Cześć, Kosa, idziemy na piwo?
- Dobra. Za dziesięć minut na rynku?
- Pasuje. No to do zobaczenia.
No to co? Kurek się na razie nie powinien pojawić, chociaż kto mnie tam wie. Kosy będzie więcej na pewno :D
Coś czuję, że Bartek jeszcze może namieszać. Podoba mi się, tylko jak dla mnie mogłyby być dłuższe rozdziały, bo za szybko się czyta. ;D Czekam na kolejny. :)
OdpowiedzUsuńCiekawe co się stało że Kurek tyle się nie odzywał...
OdpowiedzUsuńCóż... w sumie to może była jakaś przyczyna, że Kurek się tyle nie odzywał... Jest z pewnością na to jakieś wtyłumaczenie, ale aktualnie Inga nie chce o tym słyszeć... No i w następnym rozdziale w końcu będzie Kosa :).
OdpowiedzUsuńInga się nie daje i to mi się w niej podoba, ale ja czekam na Kosę:D
OdpowiedzUsuńNiektórych rzeczy nie da sie wybaczyć i myśle ze tak jest z Ingą i Bartkiem
OdpowiedzUsuńoho... no ja tam jestem bardzo ciekawa co ma Bartek na wytłumaczenie ;) i zgadzam się :) prosimy o dłużej! :) i boję się, że coś za bardzo się na tym piwku ;) czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńTak tak więcej Grzesia;)
OdpowiedzUsuńTak się nie robi, Bartek zachował się chamsko w stosunku do Ingi. Ona powiedziała mu, że wyjeżdża a on nawet nie raczył jej o tym poinformować i wyjechał jak gdyby nigdy nic i nie dawał znaku życia. Teraz ma nauczkę na przyszłość.
No fakt, Kurek za późno zrozumiał niektóre rzeczy... mógł wcześniej pomyśleć o tym jaki ogromny błąd popełnia nie odzywając sie przez tyle czasu do Ingi... teraz niestety musi za to zapłacić.
OdpowiedzUsuń[krzyk-uczuc]
Pozdrawiam:*
Ellie
Kurek, Kurek, Kurek. Ty bęcwale. Czemu jej nie powiedziałeś wcześniej? Trudno było pomyśleć? Nie rozumiem Bartka. Stracił przyjaciółkę, która z pewnością była bliska jego sercu. Są pewne czyny, których wybaczyć się nie da i zrozumiem Ingę jak mu nie wybaczy. Pozdrawiam (;
OdpowiedzUsuńChyba powinna dac mu szansę by się wytłumaczył... moze naprawdę cos ważnego sie wtedy stało... pozdrawiam, Ingrid :*
OdpowiedzUsuńNiech tak trzyma! Niech Kosy będzie dużo, a Kurka mało. Oooo, tak <3
OdpowiedzUsuńJa Cię proszę, on mnie coraz bardziej wkurza... Chociaż z drugiej strony to zastanawiam się co ma na swoją obronę?
OdpowiedzUsuń